W 18. serii rozgrywek Ligi Centralnej do Białej Podlaskiej zawitała ekipa wicelidera rozgrywek, E.Link Gwardia Koszalin. Rywalizacja na parkiecie rozpoczęła się od bramki Franciszka Wierzbickiego. Już po 6. minutach gry AKPR AZS AWF Biała Podlaska prowadził 3:1. Piłkę do siatki rywali skierowali także: Dominik Antoniak (z rzutu karnego) i Serhii Chepyha. Bilans bramkowy na poziomie plus dwa (5:3), utrzymał się również po trafieniach: Mikołaja Rodaka i Wiktora Wójcika.
Następnie na krótki czas role się odwróciły i to goście przeprowadzili trzy dobre akcje, przez co przegrywaliśmy 5:6. Trwało to jednak tylko chwilę, gdyż wyrównał Wiktor Wójcik, a prowadzenie gospodarzom przywrócił Filip Burzyński. W kolejnej akcji Gwardia doprowadziła do remisu 7:7.
Wtedy nastąpiła historyczna chwila w dziejach naszego Klubu. Była 13. minuta spotkania, a zawodnik z numerem 13, grający trener zespołu, Marcin Stefaniec, nie tylko wyprowadził zespół na prowadzenie 8:7, ale także zdobył swoją 1000. bramkę w barwach AZS-u! Stał się zatem pierwszym zawodnikiem, który osiągnął tę czterocyfrową liczbę. Na dłuższe celebrowanie tej wyjątkowej chwili nie było jednak czasu, gdyż gra toczyła się dalej i był to wyrównany bój. W 17. minucie tablica wyników wskazywała stan 10:10. Wynik bramkowy Akademików poprawili: Franciszek Wierzbicki i ponownie Marcin Stefaniec.
W końcowej fazie pierwszej odsłony tego spotkania początkowo nieznaczną przewagę zyskali zawodnicy Gwardii. Jeszcze na początku 23. minuty przegrywaliśmy 12:15 (bramki dla AZS-u były dziełem: Franciszka Wierzbickiego i Dominika Antoniaka), ale w zaledwie kilka minut cała ta strata została zniwelowana i po akcjach wykańczanych przez Franciszka Wierzbickiego i Bartosza Andrzejewskiego (zostały one przedzielone skutecznym rzutem karnym w wykonaniu Dominika Antoniaka), na tablicę wyników wrócił remis (15:15). Zanim upłynęło 30. minut gry, nasi szczypiorniści trafili do bramki ekipy z Koszalina jeszcze trzy razy. Dwukrotnie dokonał tego Dominik Antoniak (w tym raz z linii siódmego metra), a wynik na 18:17 ustalił Mikołaj Rodak.
Po zmianie stron boiska stan rywalizacji niewiele odbiegał od tego, co oglądaliśmy w pierwszej połowie. Dominik Antoniak kolejny raz nie pomylił się z rzutu karnego, ale 36. minutę rozpoczęliśmy przy stanie 19:19. Był to jednak ostatni taki moment w tym spotkaniu. Kluczowe dla losów sobotniej rywalizacji były późniejsze boiskowe wydarzenia. A w nich zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze. Dobra współpraca bloku defensywnego AZS-u sprawiała spore problemy zawodnikom Gwardii. Do tego w drugiej połowie na swój poziom „wszedł” Wiktor Kwiatkowski (w pierwszej połowie bramki Akademików strzegł do spółki z Łukaszem Adamiukiem), który ponownie bronił na wysokim procencie skuteczności.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Bialscy zawodnicy skutecznie kończyli zarówno atak pozycyjny, jak i kontry, które były efektem dobrej gry w obronie. Osiem bramek w osiem minut, przy zaledwie jednej straconej i w 44. minucie AZS prowadził 27:20. Wynik bramkowy gospodarzy trzykrotnie poprawił Filip Lewalski (ostatnia z nich była 99. trafieniem naszego skrzydłowego dla bialskiego Klubu), a ponadto akcje „biało-zielonych” wykańczali: Szymon Koc, Serhii Chepyha, Mikołaj Rodak, Dominik Antoniak (z rzutu karnego) i Marcin Stefaniec.
Czołowa drużyna obecnych rozgrywek Ligi Centralnej mężczyzn nie zdołała odrobić tych strat. Gwardia próbowała różnych zabiegów taktycznych, ale na początku 56. minuty wynik 31:27 nadal pozostawał korzystny dla naszego zespołu. Franciszek Wierzbicki, Dominik Antoniak, Marcin Stefaniec i Szymon Koc, to oni finalizowali akcje, które wraz z upływającym czasem przybliżały nas do upragnionego zwycięstwa.
Ostatni fragment gry tylko potwierdził, że w pełni zasłużenie, trzy punkty pozostały w Białej Podlaskiej. Nie do zatrzymania na kole był Franciszek Wierzbicki, który jeszcze dwa razy pokonał bramkarza Gwardii. Pomimo gry w osłabieniu (karę dwóch minut otrzymał rozgrywający swój 299. mecz w barwach AZS-u, Łukasz Kandora), wynik podwyższył efektownym technicznym rzutem, Mikołaj Rodak. Końcowy rezultat tej rywalizacji ustalił Olaf Trela i nasi szczypiorniści mogli wznieść ręce w geście tryumfu.