Na mecz 16. kolejki rozgrywek Ligi Centralnej w sezonie 2024/2025, piłkarze ręczni AKPR AZS AWF Biała Podlaska udali się bez kolejnych kontuzjowanych zawodników. Ze względu na urazy do Ciechanowa nie pojechali: Bartosz Andrzejewski i Olaf Wojnecki. Dołączyli oni do szerszego grona nieobecnych. Od dłuższego czasu na parkiecie nie oglądamy bowiem: Mateusza Grzenkowicza, Daniela Szendzielorza, Jakuba Tarasiuka i Bartosza Ziółkowskiego.
Jak łatwo zauważyć większość z tych zawodników, to rozgrywający. Stąd decyzja o powrocie do gry trenera Marcina Stefańca. Ale jeśli ktoś pomyślał, że limit zdrowotnych kłopotów został wyczerpany, to już w ósmej minucie sobotniej rywalizacji urazu stawu skokowego doznał… rozgrywający Wiktor Wójcik.
Sam mecz z czołową ekipą rozgrywek – Jurandem, rozpoczął się od prowadzenia Akademików. Wynik otworzył Dominik Antoniak. Spotkało się to z szybką odpowiedzią gospodarzy, ale wróciliśmy na prowadzenie po dobrym rzucie Filipa Lewalskiego. Ekipa z Ciechanowa odrobiła tę minimalną stratę, a po chwili sama miała przewagę jednej bramki. Stan równowagi bramkowej odzyskał dla AZS-u, Szymon Koc.
W 8. minucie, to Jurand miał korzystny wynik 4:3. Był to jednak ostatni taki moment, w całym spotkaniu. Dobra postawa w bramce Wiktora Kwiatkowskiego i całego bloku obronnego szybko zaowocowała odwróceniem wyniku. W ten sposób po 20. minutach gry, to „biało-zieloni” prowadzili 9:7. Akcje Akademików skutecznie wykończyli: Szymon Koc (dwukrotnie, w tym raz z rzutu karnego), Olaf Trela (dwukrotnie), Mikołaj Rodak i Marcin Stefaniec, dla którego było to już 996. trafienie w barwach naszego Klubu. Tym samym nasz grający trener, zrobił kolejny krok w kierunku, jak na razie nieosiągalnej dla żadnego z piłkarzy ręcznych grających dla bialskiego AZS-u, magicznej granicy tysiąca bramek.
Jurand w zaledwie kilka minut odrobił straty (9:9), ale przejąć inicjatywy nie potrafił. W 23. minucie także mieliśmy remis (10:10), a wcześniej na liście strzelców zameldował się Franciszek Wierzbicki. Końcowy fragment pierwszej części spotkania należał zdecydowanie do Akademików. Czujności w bramce nie stracił Wiktor Kwiatkowski, który notował kolejne udane interwencje. A skoro mowa o bramkarzach, to warto dodać, że w dniu rozgrywania tego spotkania swoje urodziny obchodził Łukasz Adamiuk. „Sławek” w Ciechanowie zagrał swój 326. mecz w bramkarskim trykocie AZS-u.
Dobrze funkcjonująca obrona naszego zespołu stwarzała liczne okazje do poprawy rezultatu. Z tych skorzystali: Franciszek Wierzbicki, Julian Reszczyński (dwie bramki), Szymon Koc (dwie bramki, w tym jedna z rzutu karnego) i Filip Lewalski (również dwa trafienia). W ten sposób schodziliśmy na przerwę przy stanie 17:12.
W drugiej połowie zespół z Mazowsza usilnie starał się dogonić skoncentrowanych i dobrze grających Akademików. Na nic jednak zdały się wszelkie próby odwrócenia losów tej rywalizacji, gdyż 44. minutę rozpoczęliśmy prowadząc 26:20. Po zmianie stron ciężar zdobywania bramek wzięli na siebie Dominik Antoniak i Szymon Koc. Obaj nasi rozgrywający trafili po cztery razy, przy czym zawodnik z numerem 15, jedną z bramek zdobył z linii siódmego metra. Do tego dorobku swoja bramkę „dorzucił” również Franciszek Wierzbicki.
Od tego momentu całkiem okazała zaliczka Akademików zaczęła stopniowo topnieć. Jurand zdobył pięć bramek, na które AZS zdołał odpowiedzieć jedynie akcją zakończoną skutecznym rzutem w wykonaniu Mikołaja Rodaka. Tym samym w 53. minucie odżyły nadzieje gospodarzy na uratowanie punktów w tym meczu, gdyż bialski zespół prowadził już „tylko” 27:25.
Szanse na uzyskanie korzystnego wyniku przez gospodarzy zostały szybko zrewidowane przez naszych szczypiornistów. Kolejne dwie bramki Szymona Koca (łącznie zdobył ich 11!) oraz trafienia Franciszka Wierzbickiego i Mikołaja Rodaka rozwiały wszelkie wątpliwości, która z drużyn zainkasuje komplet ligowych punktów.
Wynik spotkania (32:27) ustalił Julian Reszczyński, a po końcowym gwizdku nasz zespół mógł w pełni zasłużenie unieść dłonie w geście tryumfu.
