Już przed wyjazdem do Wrocławia oczywiste było, że piłkarzy ręcznych AKPR AZS AWF Biała Podlaska, czeka trudne zadanie. Śląsk to lider rozgrywek, jedyny zespół w stawce z kompletem zwycięstw i faworyt do końcowego tryumfu w Lidze Centralnej. Pomimo wysoko zawieszonej poprzeczki, nasi zawodnicy wyszli na parkiet wrocławskiego AWF-u z chęcią odniesienia zwycięstwa i jak zawsze, podjęli walkę o kolejne ligowe punkty.
Gospodarze szybko objęli prowadzenie, ale Bartosz Warmijak wyrównał stan meczu. Wtedy najlepszy obecnie zespół Ligi Centralnej odskoczył na trzy trafienia (4:1). Do 12. minuty „biało-zielonym” udało się tylko nieznacznie odrobić te straty (6:4 dla Śląska), za sprawa dobrych rzutów Dominika Antoniaka, Olafa Wojneckiego i Kamila Kozycza. Taki układ sił utrzymywał się do 18. minuty gry (9:7 dla gospodarzy). W tym czasie skutecznością po stronie AZS-u wykazali się: Julian Reszczyński, Franciszek Wierzbicki i Mateusz Grzenkowicz.
W końcowym fragmencie pierwszej połowy, doświadczony zespół Śląska wypracował sobie jeszcze większa zaliczkę. Tym razem akcje ofensywne bialskiego zespołu finalizowali: Julian Reszczyński, Franciszek Wierzbicki i Dominik Antoniak. Skuteczniejsi byli miejscowi szczypiorniści i to oni schodzili na przerwę przy korzystnym dla siebie wyniku 15:10.
Po zmianie stron nasz zespół sukcesywnie zmniejszał bramkowy dystans do lidera. Dwa trafienia Jakuba Tarasiuka, rzut z koła Łukasza Kandory i bramka z drugiej linii Kamila Kozycza, doprowadziły do wyniku 17:14. I chociaż nadal był to rezultat na korzyść Śląska, to w tej części spotkania lepiej prezentowali się nasi zawodnicy. Niestety gospodarze szybko zdołali odbudować zaliczkę z pierwszej połowy (20:15). Na szczęście pomysł trenera Marcina Stefańca, na grę wysoką obroną, zaczął przynosił oczekiwane rezultaty. Kilka udanych interwencji w bramce zanotował Wiktor Kwiatkowski, a po przeciwległej stronie boiska bilans bramkowy AZS-u poprawiali: Bartłomiej Mazur (dwukrotnie), Dominik Antoniak (dwa trafienia, w tym jedno z rzutu karnego), a także Franciszek Wierzbicki i Jakub Tarasiuk. Te boiskowe wydarzenia sprawiły, że przewaga wrocławskiego zespołu stopniała do „zaledwie” dwóch trafień (23:21).
Wtedy jednak górę wzięło zgranie i doświadczenie lidera rozgrywek. Do 55. minuty trafili oni do bramki AZS-u pięć razy, pozwalając naszym szczypiornistom tylko na dwa skuteczne rzuty (Bartłomiej Mazur z rzutu karnego i Kamil Kozycz). Rezultat 28:23 na niespełna pięć minut gry, okazał się wystarczający, aby Śląsk zainkasował kolejny komplet punktów. W samej końcówce zawodów Akademicy nieznacznie skorygowali jeszcze ten wynik, dzięki bramkom: Kamila Kozycza, Olafa Wojneckiego i Mateusza Grzenkowicza, ale po końcowym gwizdku cieszyli się tylko zawodnicy gospodarzy, którzy odnieśli zwycięstwo 30:26.