Oficjalna strona,
KS AZS-AWF

+(48) 83 342 87 74
azsawfbp@gmail.com

Aktualności

Handballowy rollercoaster

Piłka Ręczna

Po wielkim zwycięstwie nad Gwardią Opole w PGNiG Pucharze Polski, przyszło nam przełknąć gorycz porażki. W 14. kolejce Ligi Centralnej udaliśmy się do Grudziądza na mecz z tamtejszym MKS-em. Początek tych zawodów wcale nie zapowiadał ich smutnego zakończenia.

Akademicy rozpoczęli od prowadzenia 5:3 w 7. minucie. Na otwarcie meczu bramki zdobywali: Leon Łazarczyk (dwukrotnie z rzutu karnego), Przemysław Urbaniak (dwie) i Bartosz Ziółkowski. Gospodarze szybko wyrównali stan meczu, ale ostatni z wymienionych naszych piłkarzy ręcznych ponownie dał minimalną zaliczkę dla AZS-u. Chwilę później sytuacja powtórzyła się. Tym razem o jedną bramkę więcej mieliśmy dzięki wykończeniu akcji ofensywnej przez Wiktora Wójcika. Później MKS wyrównał, a na początku 14. minuty gry, objął nawet prowadzenie 8:7. "Biało-zieloni" szybko się pozbierali. Trafienia skrzydłowego Bartosza Ziółkowskiego, obrotowego Łukasza Kandory i rozgrywającego Dominika Antoniaka przyczyniły się do dawno niewidzianego w tym meczu dwubramkowego prowadzenia AZS-u.

Kilka minut później stan rywalizacji wyglądał jeszcze lepiej. Najskuteczniejszy, w tym spotkaniu, w naszym zespole Bartosz Ziółkowski dorzucił swoje kolejne dwie bramki, a wcześniej rzut karny wykorzystał Leon Łazarczyk i zrobiło się 13:9. Od tego momentu wydawało się, że Akademicy będą stopniowo budować jeszcze pokaźniejszą przewagę. Niestety w samej końcówce pierwszej połowy zaliczka stopniała o połowę. Trzy skuteczne rzuty Przemysława Urbaniaka, pewnie wykonany rzut karny przez Bartosza Ziółkowskiego i bramka grającego trenera Marcina Stefańca, pozwoliły na zejście do szatni z korzystnym wynikiem 18:16.

Pierwsza bramka po przerwie padła również z ręki Marcina Stefańca i zdawało się, że mamy ten mecz pod kontrolą. Niestety w zaledwie kilka minut sytuacja na boisku zmieniła się diametralnie. Gospodarze pięciokrotnie trafiali do bramki AZS-u, a my uczyniliśmy to tylko po rzucie Dominika Antoniaka. Tablica wyników wyświetlała wtedy 38. minutę i dwie liczby. 22 i 20, przy czy ta mniejsza widniała po stronie Akademików. Warto odnotować, że w tym okresie 2-minutowe kary sypały się obficie. MKS w niewiele ponad minutę stracił trzech zawodników (w AZS-ie karę otrzymał Antoniak), a pomimo tego utrzymywał korzystny rezultat. W 40. minucie ponownie graliśmy w przewadze, gdyż sędziowie zdyskwalifikowali Sebastiana Rumniaka.

W tym momencie rywalizacji mieliśmy remis 23:23 (dwie bramki do swojego konta dopisał Bartosz Ziółkowski, a z karnego trafił Leon Łazarczyk). Na ponowne prowadzenie w tym spotkaniu wyszliśmy w 48. minucie, po precyzyjnie wykonanym rzucie karnym przez Leona Łazarczyka. Kapitan naszego zespołu również wcześniej trafił z siódmego metra, a kroku dotrzymywali mu skrzydłowi: Bartosz Ziółkowski i Przemysław Urbaniak, którzy poprawili swoje statystyki o jedno trafienie.

Rezultat 27:26 na korzyść Akademików nie utrzymał się jednak zbyt długo. Trzy minuty, trzy bramki gospodarzy i to oni wygrywali 29:27. Kolejne 120. sekund, trafienia Leona Łazarczyka i Marcina Stefańca, dawały ponownie remis (29:29). Wydarzenia na boisku toczyły się bardzo dynamicznie, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie.

Od 56. minuty ekipa z Grudziądza konsekwentnie obejmowała prowadzenie, a Akademicy z taką samą regularnością doprowadzali do wyrównania. Czynili to kolejno: Przemysław Urbaniak i Bartosz Ziółkowski. Pomimo nadarzających się okazji, w ostatnim fragmencie meczu "biało-zielonym" nie udało się wyjść na prowadzenie.

Na kilkanaście sekund przed upływem regulaminowego czasu gry, za sprawą Kamila Kozycza, udało się za to doprowadzić do remisu 32:32. MKS miał jeszcze szanse na przeprowadzenie decydującej akcji, ale skutecznie blokowani szczypiorniści z Grudziądza zdołali jedynie wywalczyć rzut wolny z okolic linii 9 metra. 60 minut już upłynęło, więc nie było mowy o rozgrywaniu jakiejkolwiek akcji, pozostał jedynie rzut z podłoża. Piłkę w swoje dłonie wziął Marcin Miedziński, a większość osób zgromadzonych w grudziądzkiej hali myślami była już chyba przy konkursie rzutów karnych. W tym gronie najwyraźniej nie było rozgrywającego MKS-u, który silnym rzutem przedarł się przez ręce naszego bloku i obok bezradnego Emila Wiejaka, ulokował piłkę w siatce.

Druga z rzędu jednobramkowa, wyjazdowa porażka stała się faktem. Tym bardziej bolesnym, że punkty wypuściliśmy z rąk w takich okolicznościach.

Nasi piłkarze ręczni nie będą mieli zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie tego meczu. Już w środę we własnej hali stoczą bój w 1/8 finału Pucharu Polski ze Stalą Mielec, a trzy dni później podejmą w Białej Podlaskiej zespół z Sosnowca.