W 20. kolejce rozgrywek I ligi AZS AWF Biała Podlaska wysoko pokonał MKS Padwę Zamość 32:23 (16:10). Nasi szczypiorniści w pełni kontrolowali przebieg zawodów. Pomimo tego, że momentami obie ekipy popełniały wiele strat, błędów i niecelnych rzutów, to stroną dominującą przez cały mecz był bialski AZS.
Strzelanie rozpoczął Norbert Maksymczuk, a że w poczynaniach ofensywnych zespołu z Zamojszczyzny było początkowo sporo chaosu, to następne bramki zdobywali również gospodarze. Przemysław Urbaniak i Leon Łazarczyk wyprowadzili nasz zespół na prowadzenie 3:0. Kolejne akcje to powielenie obrazu z początkowych minut. Dobra gra Akademików w obronie sprawiała Padwie wiele problemów. W efekcie tego, przyjezdni popełniali sporo błędów własnych, a nasi zawodnicy najczęściej skutecznie wykańczali szybkie kontrataki. W tym okresie gry wieloma doskonałymi interwencjami popisał się nasz bramkarz Krzysztof Kozłowski. Z kolei po drugiej stronie boiska bramki dla AZS-u zdobywali: Maksim Kruchkou (dwie), Michał Bekisz, Leon Łazarczyk, Przemysław Urbaniak, Karol Małecki i Marcin Stefaniec (z zrzutu karnego). Taki przebieg zdarzeń szybko znalazł swoje odzwierciedlenie na tablicy wyników. 10:4 dla gospodarzy w 19. minucie. Z taką też przewagą, sześciu bramek, schodził na przerwę AZS - 16:10 po 30. minutach gry.
Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił. Akademicy przeważali, a momentami nawet dominowali na parkiecie w hali przy ulicy Marusarza w Białej Podlaskiej. Zdarzały się co prawda krótkie momenty przestojów, gdy rywale odrabiali kilka bramek, ale chwilę po tym nasi zawodnicy podkręcali tempo i wszystko wracało do normy. AZS grał swobodnie, a w sytuacjach, gdy do swoich umiejętności nasi zawodnicy dokładali jeszcze odrobinę fantazji, padały efektowne bramki, jak choćby ta z kontry, z początku drugiej połowy, w wykonaniu Maksima Kruchkou. Po 42. minutach meczu nasza przewaga wzrosła do dziewięciu bramek - 21:12. W 53. minucie "biało-zieloni" osiągnęli najwyższą, 11-bramkową zaliczkę (27:16). Później w ciągu kilku minut Padwa zdobyła pięć bramek, nie tracąc żadnej i na trzy minuty przed końcem zawodów przewaga bialskiej drużyny stopniała do sześciu trafień (27:21). W tym miejscu warto jednak "usprawiedliwić" naszych piłkarzy ręcznych, ponieważ w ciągu niewiele ponad minuty otrzymali serię trzech kar 2-minutowych (Michał Bekisz, Norbert Maksymczuk, Leon Łazarczyk) i przez 50 sekund zmuszeni byli grać zaledwie trzema zawodnikami w polu. Pościg zamościan mógłby być jeszcze bardziej okazalszy, gdyby wykorzystali dwa rzuty karne. W obu przypadkach rywali powstrzymał Łukasz Adamiuk. Końcówka spotkania należała jednak zdecydowanie do gospodarzy. AZS za sprawą Patryka Niedzielenko (dwie bramki), Przemysława Urbaniaka i Norberta Maksymczuka ponownie odskoczył na dziewięć bramek - 31:22 w 59. minucie. W ostatnich sekundach Padwa zdołała rzucić jeszcze jedną bramkę. Czasu na trafienie do siatki rywali wystarczyło również dla AZS-u. Wrzutkę Patryka Niedzielenko w pole bramkowe przechwycił Norbert Maksymczuk i efektownym rzutem ze skrzydła ustalił wynik na 32:23.
W następnym tygodniu AZS AWF Biała Podlaska wyjeżdża do stolicy na mecz przeciwko AZS UW Warszawa (13 kwietnia, godz. 17:00). Będzie to nasz ostatni mecz wyjazdowy w rozgrywkach sezonu 2018/2019.